TEST: CANNONDALE TOPSTONE NEO CARBON 2

 

NA KRÓTSZE I DŁUŻSZE WYCIECZKI

 

Co prawda oba rowery są karbonowe, ale dodatek Neo w nazwie to podpowiedź, że mamy tu do czynienia z rowerem elektrycznym. Testowany wariant Carbon 2 pozbawiony jest amortyzatora z przodu, ale istnieją też dwa warianty z widelcem Lefty, bardziej zbliżone pod tym względem do bezsilnikowego Topstone’a. Najprościej będzie przyjąć, że Topstone Neo Carbon 2 to wspomagana wersja pierwszego Topstone, także z przednim sztywnym widelcem i tak samo ze specyficzną konstrukcją ramy z dodatkowym przegubem. Ten system (nazwany tak przez Cannondale’a) to Kingpin i obywa się bez klasycznych elementów ruchomych. Sama elastyczność „rurek” plus zawias łączący widełki podsiodłowe i rurę podsiodłową wystarczają, by „skok” tyłu osiągał maksymalnie 30 mm.

 

Cannondae Topstone Neo Carbon 2KIEROWNICA – 
Centrum sterowania i kontroli na kierownicy. Wyświetlacz Kiox i przełącznik we właściwych miejscach.

 

SPECYFIKACJA

 

Topstone Neo Carbon 2 poza silnikiem Boscha Performance Line CX przypomina inne gravele. Koła mają standardowy rozmiar 700C, opony WTB Riddler TCS Light 37 mm szerokości. Także napęd jest tradycyjny, z dwiema zębatkami z przodu w korbie FSA o wielkości 46/30 z i 11 biegami z tyłu, obsługiwanymi przez Shimano GRX 800. Rower konsekwentnie zatrzymywany jest hamulcami z tej samej grupy, ale uwaga, już koła zgodne są ze standardami MTB, ponieważ obydwie piasty to Boost, przynajmniej jeśli chodzi o ich szerokość. I tu ciekawostka, z przodu oś ma tylko 12 mm, a nie 15, jak w typowym góralu. Silnik to Bosch Performance Line CX z najnowszą wersją oprogramowania i zgrabnym, kolorowym wyświetlaczem Kiox. Obsługa trybów odbywa się za pomocą oddzielnego pilota, umieszczonego bardziej pod ręką, i to dosłownie, dostępnego podczas jazdy w górnym chwycie.

Wszystko zostało dobrze dobrane, dane są pod kontrolą i czytelne. Standardowa bateria PowerTube ukryta jest w rurze dolnej i ma pojemność 500 Wh. Jest też łatwo dostępna, co o tyle istotne, że da się ją wyjąć i ładować, np. w hotelu, gdy duży i brudny rower zostaje na parkingu, czekając na kolejny etap.

 

Cannondae Topstone Neo Carbon 2Wśród elektryków rower wyróżnia się całkiem zgrabną sylwetką, z akumulatorem ukrytym w dolnej rurze.

 

PIERWSZA JAZDA

 

Rower testowaliśmy na tej samej trasie co najwyższą wersję Topstone’a Lefty, wokół Brna, możliwe było więc bezpośrednie porównanie na różnym podłożu, także w terenie. Dominujące znaczenie okazują się mieć koła, klasyczne, o ile można tak powiedzieć o gravelu. Grubsze opony głównie służą równoważeniu wyższej wagi roweru, w rozmiarze M jest to ok. 17 kilogramów. Cały rower pozostaje sztywny, nie zmienia tego system Kingpin, ten odczuwalny jest dopiero na zjazdach po wybojach. I ma zbawienne działanie, lekko filtrując drgania, ale też poprawiając trakcję i zapobiegając łapaniu kich. Z przodu w testowanej wersji brakuje jednak odpowiednika rozwiązania w postaci amortyzatora, tym samym możliwości roweru są ograniczone. Jego domeną będą zdecydowanie asfalty, także te słabsze, i drogi utwardzone. Opony są praktycznie pozbawione bieżnika, toczą się lekko, a rower jest łatwy w kontroli.

 

Cannondae Topstone Neo Carbon 2NAPĘD – 
Tradycyjny napęd 2×11, ukłon w stronę fanów klasycznej szosy, pomaga optymalnie dobrać przełożenia.

 

Również nisko umieszczony środek ciężkości podnosi stabilność. W pofalowanym terenie wspomaganie pomaga utrzymać tempo, ujmując ostrości podjazdom. Na płaskim przekraczanie prędkości 25 km/h nie ma sensu, zauważa się wówczas większą masę roweru. Zdecydowanie więc jest to propozycja do wycieczkowego pokonywania kilometrów przede wszystkim po szosach. Napęd 2×11 gęstością przełożeń pomaga utrzymać złudzenie jazdy na rowerze klasycznym, szczególnie w słabszych trybach wspomagania. Cannondale Topstone Neo Carbon 2 to ciekawa opcja dla tych, którzy chcieliby wrócić na szosę po przerwie i dopiero będą pracować nad formą, albo po prostu lubią weekendową turystykę.

 

Cannondae Topstone Neo Carbon 2ZAWIESZENIE – 
Amortyzacja w przypadku systemu Kingpin to słowo trochę na wyrost, ale jego działanie jest zauważalne.

 

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ:

 

Test: Scott Addict eRide

Wypad na weekend: Warszawa gravelem

Zrób to sam: Walizka narzędziowa

Informacje o autorze

Autor tekstu: Grzegorz Radziwonowski

Zdjęcia: Grzegorz Radziwonowski

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »