/

Szutermaster Kaszuby – chcemy więcej takich dni!

3 minut czytania

W minioną sobotę na Kaszubach odbyła się teoretycznie ostatnia edycja cyklu Szutermaster w tym roku. Teoretycznie, ponieważ na finiszu sezonu, organizatorzy rzutem na taśmę dodali jeszcze jedną imprezę w Bieszczadach w nieco innej formule. Ale o Kaszubach najpierw!


Wszyscy borykający się z syndromem odrzucenia faktu, że sezon zmierza ku końcowi i zaraz będzie ciemno o 16, zimno i mokro, mogli liczyć na darmowy coaching przez aurę. Końcówka tygodnia w przepięknej Szwajcarii Kaszubskiej, to wiatr wiejący w porywach do 60km/h, poranki i wieczory poniżej 10 stopni i nieustanny kalejdoskop słońca i deszczu. Wiemy coś o tym, bo od tygodnia podróżujemy przez Kaszuby na rowerach, a Szutermaster był ostatnim akcentem tygodnia pełnego wrażeń.

Trasa

Zgodnie z tradycją, organizatorzy przygotowali dwie trasy różnej długości – trasa krótka liczyła 71 kilometrów, długa 181. Start i meta zlokalizowana była w Chmielnie – komu nic to nie mówi, to edukuję, że to samo epicentrum Szwajcarii Kaszubskiej. Miejscowość wciśnięta malowniczo między jeziora Kłodno i Białe. Sama zaś baza, to ośrodek wypoczynkowy „Szuwarek” (w PRL to umieli w marketing, nie ma co!).

Na krótkiej nie brakowało atrakcji, bo nie dość, że uzbierało się 900 metrów przewyższenia, to dodatkowo szybkie asfaltowe i szutrowe odcinki przeplatane były sekcjami bardziej… technicznymi. To oczywiście nie jazda w górach, ale były momenty w których kaseta 50t i opony na błoto miały co robić (autor posiadał tylko jeden z tych dwóch wymienionych atrybutów). Startujący o 11:00 dystans krótki, mógł liczyć na łaskawszą pogodę (temperatura powyżej 10 stopni) i lało tylko przez chwilę. Sama trasa była szybka i nie licząc fragmentu zahaczającego o Kartuzy (miasto spokojnie lokujące się TOP3 najbrzydszych miejsc na ziemi), była wspaniałą ilustracją Kaszub w najlepszy tego słowa znaczeniu. Leśne dukty, uspokojone nitki asfaltu ciągnące się pomiędzy zielonymi pagórkami. Ładnie!

Kto porwał się na trasę długą, mógł liczyć na fajerwerk w postaci Wdzydzkiego Parku Krajobrazowego. Schodząca na południe od Kościerzyny trasa, okrążała całe jezioro wdzydzkie, a tamtejsze szutry, to prawdziwe grawelowe złoto. Te okolice zjechaliśmy kilka dni wcześniej.

Pogoda

Całe to gravelowe święto, jakim jest każda edycja Szutermastera, mocno komplikowała pogoda (zresztą nie pierwszy raz). Prognozy na sobotę mogły ostudzić zapał nawet najbardziej zapalonych fanów. Finalnie na długiej trasie o 8 rano wystartowało 103 zawodników i zawodniczek (za 129 zgłoszonych), a na krótkiej na stracie o 11:00 stanęło 94 (ze 142 zgłoszonych). Prognozy to jedno, a pogoda swoje – deszczowe momenty dodawały tylko dramaturgii, jednak przez większą cześć dnia dało się jechać na sucho. To był wspaniały dzień dobrego ścigania!

Wyniki

Było szybko! Na krótkiej czołówka jechała pod 30km/h, wśród panów wygrał Jakub Dec, przed ekipą z DT4YOU – Gracjanem Stankiewiczem i Erykiem Gomońskim. Panie natomiast, to zdecydowana wygrana Julii Jandy, a podium uzupełniają Magdalena Kostuch i Krystyna Guzińska.

Dystans długi, to walka o sekundy (dosłownie) – wygrywa Łukasz Klimaszewski o 15 sekund, przed Piotem Jandą. Trzeci Radek Gołębiewski! Panie: Pierwsza Lewandowska Natalia, druga Katarzyna Dąbrowicz, trzecia Marta Naczyk. Gratulacje!

Pełne wyniki znajdziecie tutaj: https://wyniki.b4sport.pl/index.php/szuter-master-kaszuby/m804.html

After czyli Fajrant!

Numer popisowy cyklu Szutermaster, czyli Fajrant. Chodzą słuchy, że niektórzy przyjeżdzają na kolejne edycje, głownie po to, a samo ściganie na rowerze jest tylko dodatkiem. Możliwe!

Było jak zwykle pysznie. Kaszubskie przysmaki, kraftowe piwo (i mniej kraftowe spod lady!) oraz kupa dobrej zabawy w przednim towarzystwie. To jest ten magiczny moment, który odróżnia Szutermastera od innych imprez. Kiedy kończy się ściganie, na Szutermasterze zaczyna się gravelowe święto. Jeśli, ktoś jeszcze nie był, musi tu być i poczuć ten klimat!

Bieszczady!

To jeszcze nie koniec sezonu. Jak wspominałem na wstępie, organizatorzy dodali na koniec niespodziankę – dodatkowa edycja w Bieszczadach. 1 październik, Bukowiec. Nowością będzie forma rywalizacji – formuła odcinków specjalnych (OS) na których mierzony będzie czas, a nie jak do tej pory na całości trasy. OS będą różnorodne – od podjazdowych, przez zjazdowe oraz interwały. Brzmi znajomo? Kto jeździł enduro za młodu, ten wie o co chodzi 🙂

Czy Szutermaster Bieszczady, to idealne zakończenie sezonu… możliwe! Zapisy tutaj: https://b4sportonline.pl/szuter_master/

Redaktor naczelny Magazynu ETNH.

Brzmi poważnie! Od 20 lat inspiruje do podróżowania po górach. Inicjator polskiej sceny enduro, obecnie pasjonat graveli, wyścigów ultra i bikepackingu. Stale trzymający rękę na pulsie aktualnych trendów.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Poprzednia hstoria

POC wypuszcza kaski i okulary z edycji Team AMANI

Następna historia

Bikepacking idzie na salony… czyli 27. Festiwal Górski im. Andrzeja Zawady w Lądku-Zdroju

Ostatnie autora

0
Would love your thoughts, please comment.x