Wszystkim przerażonym perspektywą montażu hamulców w szosówce przekazujemy od razu dobrą wiadomość – jest łatwo! Albo inaczej, bardzo podobnie jak w przypadku hamulców MTB. Niewielkie różnice techniczne wynikają z kształtu samych dźwigni hamulcowych, ale każdy, kto montował hamulce w góralu, tu nie powinien być specjalnie zaskoczony. W dodatku, by rzecz jeszcze ułatwić, Shimano od razu dostarcza układ hamulcowy wstępnie zalany płynem. W zasadzie więc cała operacja sprowadza się do połączenia dwóch „połówek” i ewentualnego odpowietrzenia układu.
Zabieg zaczynamy od zgromadzenia niezbędnych komponentów. Potrzebne będą (oprócz hamulców):
– płyn mineralny Shimano,
– obcinaczka do pancerzy (może być to specjalny model Shimano, która pozwala to zrobić w sposób precyzyjny).
Dźwignie montuje się w sposób tradycyjny, za pomocą imbusa 5 mm. Podobnie nieskomplikowanie przykręca się zacisk do odpowiednich uchwytów w widelcu.
Jeśli długość przewodów pasuje do naszego roweru, wystarczy tylko skręcić razem dwie końcówki, pamiętając, by nieśmiertelna oliwka i odpowiednia końcówka były na miejscu. Do zabiegu potrzebny jest klucz płaski 8 mm.
Jeśli przewody są zbyt długie, należy je skrócić. Serwisowa obcinaczka Shimano nadaje się do tego świetnie, w dodatku pozwala osadzić końcówkę w wygodny sposób. Urządzenie, ze względu na cenę, występuje głównie w warsztatach. Pancerz można uciąć samemu, zadbajcie o to, by zrobić to równo, np. nożem do tapet.
Samo skręcanie to bułka z masłem, choć w dwie osoby jest łatwiej 😉
Istnieją szanse, że podczas obcinania nie zapowietrzycie układu, ale, szczególnie za pierwszym razem, jest to mało prawdopodobne. Pora więc przystąpić do odpowietrzania. Wygląda ono identycznie jak w hamulcach MTB. Na górze montujemy zbiornik, gdzie będzie zbierał się płyn, na dole strzykawkę.
Otwór w klamce znajduje się na szczycie manetki, pod srebrną przykrywką. Po demontażu przykrywki i po wyjęciu śruby wkręcamy w to miejsce „kieliszek”.
Strzykawka na dole podłączona zostaje do odpowiedniego otworu, trudno go przegapić, znajduje się po przeciwnej stronie do wejścia pancerza hamulcowego.
Przed samym „zalewaniem” pamiętamy o demontażu okładzin hamulcowych i wstawieniu w to miejsce odpowiednego klocka (albo czegoś, co go zastąpi). Okładziny nie lubią kontaktu z olejem mineralnym! Mówiąc wprost – przestaną działać.
Po podłączeniu całości przepychamy olej minaralny „z góry na dół”, aż przestaną pojawiać się bąbelki powietrza. Ten sam zabieg widzieliśmy też w wariancie z dwiema strzykawkami.
Pamiętamy o wkręceniu na górze śrubki, wraz z uszczelką (!). Montujemy srebrną przykrywkę, gumę manetki, podłączamy przewód Di2 (łatwiej z narzędziem TL-EW02, konieczna duża siła, by wtyczka zaskoczyła). W końcu montujemy też z powrotem okładziny. Gotowe!
Nasze indywidualne szkolenie odbyło się w Shimano Service Center we wrocławskim Sport-Proficie z fachowcami Serwisu w roli głównej. Dziękujemy!
Tekst: Grzegorz Radziwonowski, g.radziwonowski@magazynbike.pl
Zdjęcia: Michał „Wąski” Kuczyński