Home Ludzie MADE IN POLAND. ROWERY ACCENT

MADE IN POLAND. ROWERY ACCENT

0
818

Accent związany jest z Velo, firmą zajmującą się dystrybucją rowerów i akcesoriów rowerowych. Mimo że Velo jest potentatem na naszym rynku, historia Accenta okazała się odrobinę… garażowa. Zaczęło się od pewnej wyprawy sponsorowanej przez współpracowników Velo. Po powrocie, zgodnie z umową, załoga miała za zadanie „odpracować” sponsoring, zajęli się więc projektowaniem komponentów i wkrótce powstała pierwsza rama Accenta. Pawła Wiendlochę, brand managera Accenta i Karolinę Halejak, marketingowca, zapytaliśmy o historię marki. Pretekstem do odwiedzin w Gliwicach były przełajówka i nowy gravel Accenta Feral (ULTRA NA GRAVELU. ACCENT FERAL).

 

 

 

rowery accent

 

KOMPONENTY

Karbonowa rama Peak i komponenty Accenta w lekkim zestawieniu.

 

 

 

TOUR: Na początku było…

Paweł: Zaczęło się od tego, że w ogólnej ofercie Velo brakowało pewnych akcesoriów czy linii produktów. Rosnące zapotrzebowanie na takie komponenty sprawiło, że zaczęliśmy myśleć o produkcji. Rzeczywiście, wszystko zaskoczyło po tej sponsorowanej przez Velo wyprawie chłopaków obecnie zajmujących się Dartmoorem. To oni pomogli nam z wszystkim ruszyć.

 

Moment przełomowy?

Pierwszym naszym poważnym produktem była rama. Sam kupiłem taką niebieską ramę w sklepie, wyciąłem sobie z czarnej folii samoprzylepnej znaczek Speca i napis Stumpjumper (wtedy nie dało się tego zamówić w agencji reklamowej czy drukarni), nakleiłem i jeździłem. Początkowo Accent był zbiorem różnych rzeczy. Widać to w naszych starszych katalogach. Czasami sami do nich zaglądamy z ciekawości. Robiliśmy dużo rzeczy do zjazdówek. Później linie zjazdowe przeszły pod logo Dartmoora, a Accent odpowiadał na zapotrzebowanie rynku na rowery miejskie i dziecięce. Daty? W 2002 roku mieliśmy pierwszą rejestrację znaku towarowego.

 

Przez lata dużo ludzi kojarzyło markę Accent z czeskim Authorem, ponieważ części Accenta pojawiały się w ofercie obok Authorów.

Paweł: Velo jest dystrybutorem rowerów i akcesoriów Author oraz właścicielem marki Accent. Oba brandy funkcjonowały sobie obok siebie i mogły być ze sobą kojarzone, szczególnie, że kanały dystrybucji są takie same.

 

Kto odpowiada za markę Accent, za spójność oferty?

Karolina: Paweł Wiendlocha.

Paweł: Rzeczywiście, jestem człowiekiem od spójności. Jest jeszcze Kuba, który zajmuje się specyfikacjami rowerów i przygotowaniem do montażu. Karina odpowiada za ciuchy pod względem technicznym. Ewa jest naszą graficzką. Jacek zajmuje się wprowadzaniem dokumentów. Karolina jest naszym szefem marketingu i odpowiada za promocję marki, kontakty z mediami i współpracę z zawodnikami.

Karolina: Mamy szczęście, że podlegamy pod dużą firmę, która ma już ustalone struktury: dobrze zorganizowany dział handlowy, sprawnie działający magazyn, księgowość. Jest nam dużo łatwiej. 

 

Gdzie produkujecie części i komponenty?

Na Tajwanie i w Chinach. Bez przerwy tam bywamy, kontrolujemy produkcję. A gdzie montowane są rowery? Paweł: Obecnie nasze rowery są montowane w Polsce. Ze względu na wzrastające zapotrzebowanie rynku na rowery marki Accent, mocno pracujemy nad rozwojem naszego działu montażu. Wymaga to zaangażowania różnych działów naszej firmy. Szukamy rozwiązań, które pomogą nam szybciej i lepiej działać również na tej linii.

 

 

 

rowery accent

 

SZTYCE

Lekkie karbonowe sztyce Accent cieszyły się na targach Eurobike dużym zainteresowaniem.

 

 

 

Czy zawsze jedna osoba odpowiadała za markę Accent?

Paweł: Nie. Wcześniej pracowało nad nią wiele osób. Marka trochę się „rozjeżdżała”. Każdy zajmował się swoją działką. Rozszerzyła się też oferta firm, których byliśmy dystrybutorem. Nie było rozsądne oferowanie powtarzających się, często bardzo podobnych części. Doszliśmy do punktu, w którym należało ofertę marki „uporządkować”. Kiedy podjęliśmy decyzję, że ja przejmuję całą markę, pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem, było przeniesienie wszystkich komponentów do jednego pomieszczenia, by uświadomić sobie, co mamy i co produkujemy. Dopiero wtedy okazało się, że Accent jest zbiorem różnych części, które miały różne opakowania, różne logotypy, kolory. Mieliśmy bardzo dobre komponenty, ale i rzeczy, które były, bo… były. Stało się to początkiem procesu zastanawiania się, co dalej. Był nawet pomysł, żeby zmienić nazwę, ale uświadomiliśmy sobie, że jesteśmy już rozpoznawalni. Inna, nieznana nazwa na pewno by nam nie pomogła. Ustaliliśmy więc, że potrzebujemy większej spójności. Dużo rzeczy było pakowanych u nas na miejscu, często jakieś dwie części od dwóch dostawców były montowane i dostawały nowe opakowania. Nie było to takie proste. Nawet zmiana logotypu na opakowaniu kosztowała majątek. I zaczęliśmy się zastanawiać, czy utrzymywanie danego produktu w ofercie ma sens. Wiele wygasiliśmy.

 

Popularne stało się promowanie marki przez sport. Wy też tak robicie?

Karolina: Tak naprawdę idea testerów przyszła z ramą Peak Carbon. Mieliśmy nową karbonowa ramę i pomyśleliśmy, że warto by było, żeby sportowcy testowali nasze produkty. Robili to wtedy Wojtek Halejak i Karol Rożek. Później dołączył do nich Bartek Mikler i cały Hurom Sławno Accent Team.

Paweł: Z Karolem była śmieszna sytuacja. Na maratonie w Kluszkowcach wyprzedził mnie chłopak na aluminiowym Peaku. Nie umiałem go dogonić. W końcu dopadłem „wariata” na mecie, pogadałem i zaczęliśmy współpracę. Na początku daliśmy mu kilka ciuchów, jakieś rękawiczki, trochę komponentów. Po jakimś czasie, gdy stworzyliśmy nową karbonową ramę Peaka, Karol dostał od nas ramę i został na niej drugim wicemistrzem Polski w maratonie. To było dla nas bardzo ważne. Kiedy później jesienią pokazaliśmy nasze komponenty na Targach w Kielcach, zostały bardzo pozytywnie przyjęte. Ludzie zaczęli nas wtedy kojarzyć. 

Karolina: Szukaliśmy dobrych zawodników, którzy mogliby nam dostarczyć realnych, konkretnych informacji na temat sprzętu. To często bardzo doświadczeni sportowcy, którzy objeździli w życiu dużo rowerów i komponentów. Ich opinia jest dla nas kluczowa.

 

 

 

rowery accent

 

 

 

Skąd się wziął pomysł na gravela?

Zauważyliśmy, że sporo ludzi korzysta z naszej ramy CX One do jazdy po mieście. Widziałem sporo ludzi w Gliwicach, którzy jeździli na CX One cały rok, używali go jako roweru na co dzień, często z błotnikami czy fotelikiem. Powstał Furious, który był pierwszym naszym rowerem gravelowym. Wtedy w Stanach ten trend dopiero raczkował, ale okazało się, że już rok później gravel stał się najbardziej pożądanym rowerem na rynku. To był prawdziwy boom.

 

Jak wygląda sytuacja z Feralem, jest na niego duże zapotrzebowanie?

Tak. Duża część produkcji została sprzedana na rynek niemiecki. Dla Niemców Feral to „dostępna gravelówka”, na polskim rynku kolejna partia pewnie będzie dostępna pod koniec roku.

 

Skąd pomysł na tak grube opony w Feralu?

Paweł: Żeby pokazać, jaka jest maksymalna dopuszczalna szerokość opony. To jedno z najczęściej zadawanych przez klientów pytań. Słyszymy to bez przerwy. Można wrzucić tam 35 mm, ale dla większego komfortu mamy możliwość jazdy na 50 mm. Wyszła nam w ten sposób dwudziestkadziewiątka z barankiem. Uważamy, że najbardziej pożądanym rowerem stanie się wkrótce rower użytkowy. Sprzedawcy często nie zadają klientom podstawowego pytania – gdzie i jak zamierzasz jeździć. Rowery stały się mocno wyspecjalizowane i nie można (nie powinno się) wciskać górala człowiekowi, który jeździ po asfaltach, ani namawiać człowieka na szosówkę, jeśli ten jej nie wykorzysta. Najczęstsza statystyczna odpowiedź sugeruje, że rower będzie służył klientowi do przemieszczania się, trochę po mieście, trochę po nieutwardzonych drogach, czasem w lesie, często w złej pogodzie. Gravelówka odpowiada na potrzeby wielu ludzi, którzy nie traktują roweru jak maszyny zawodniczej, a po prostu lubią łatwo i przyjemnie się przemieszczać. Jednocześnie jest to rower, który ma delikatne sportowe zacięcie. Dlatego tak bardzo się na świecie spodobał.

 

Co będzie kolejnym krokiem? Szosa?

Będzie karbonowa rama aero, wkrótce wchodzi do sprzedaży. Za chwilę udostępnimy linię szosowych kobiecych rowerów i ram Piuma. Pierwsze ramy dotrą do nas w najbliższym miesiącu. Cały czas mamy aluminiowa ramę Draft. Dużo ludzi kupuje od nas te ramy i składa na nich swoje rowery. Chcecie być postrzegani jako marka rowerowa, czy raczej producent komponentów? Części są dla nas nadal kluczowe. To, że możemy złożyć fajny rower na naszych częściach i komponentach, bardzo nam pomaga. Na pewno jednak będziemy rozwijać rowery. Niektórzy klienci po prostu chcą cały rower, nie mają czasu ani wiedzy, by złożyć rower samodzielnie. Na zachodnich rynkach też poszukiwane są gotowe rowery i całe koła. Nie interesują ich same ramy czy obręcze i piasty.

 

Podkreślacie, że Accent jest polską marką?

Karolina: Tak, podkreślamy to, że Accent to nasz polska marka. Mamy siedzibę w Gliwicach i to właśnie tutaj powstają pomysły na to co chcemy i jak chcemy zrobić. Polski jest kapitał firmy, w Polsce też płacimy podatki. Oczywiście, produkcja części odbywa się na Tajwanie i w Chinach, czego nie ukrywamy i nie uciekniemy od tego jeszcze przez pewien czas. Wielokrotnie odwiedzamy naszych wykonawców w celu stworzenia jak najlepszego produktu, to my decydujemy o jego finalnym kształcie i wyglądzie. Wciąż śledzimy procesy produkcji różnych komponentów, ich obróbki. Nasi projektanci wdrażają wyniki swoich spostrzeżeń w projektowaniu nowych części tak, by obniżyć ich cenę, usprawnić montaż.

 

Czy poza tym, że wasze produkty testują zawodnicy, przeprowadzacie też testy wytrzymałościowe?

Wszystkie nasze ramy, zarówno aluminiowe, jak i karbonowe przechodzą testy wytrzymałościowe. Zlecamy je w zależności od tego, z jakiego materiału wykonana jest rama. Są one robione na miejscu, w fabrykach przez naszych dostawców, zgodnie z normami. Czasami potrzebujemy dodatkowych testów, które są wykonywane zgodnie z naszymi wytycznymi.

 

 

 

rowery accent

 

EUROBIKE 2018

Accent wystawia się wraz z Dartmoorem.

 

 

 

Nie boicie się mnogości produktów?

Nie. Nie mamy już produktów, które się nie sprzedają. Owszem, tylko niektóre części wędrują do naszych rowerów, ale całe linie tanich części zamawiają od nas sklepy. Sklep musi mieć możliwość zaoferowania klientowi odpowiedniej niedrogiej sztycy, kierownicy czy nóżki.

 

Czy bycie kolarzem pomaga w pracy?

Pomaga znajomość ludzi, którzy jeżdżą na rowerach. Regularna rozmowa z kolarzami sprawia, że wiemy, co jest lepsze. Na przykład, że wkręcany środek suportu jest wygodniejszy niż wciskane łożyska, bo łatwiej jest go własnoręcznie wymienić. Ja sam przeszedłem wszystkie etapy, które można przejść w rowerówce. Kiedy przyszedłem do Velo, na wszystko patrzyłem oczami zawodnika. Chciałem najlżejszych i najlepszych części. Potem dopiero zrozumiałem, że nie każdy chce się ścigać, niektórzy po prostu chcą jeździć.

 

Życzymy Accentowi dobrej passy i czekamy na kolejne nowości!

 

 

PAWEŁ WIENDLOCHA

Przez lata zawodnik DHL‑Author, głównie związany z MTB, bardzo rozpoznawalny na Śląsku, wciąż można go spotkać na lokalnych zawodach, zarówno na szosie, w przełaju, jak i MTB. Od 2009 roku pracuje w Velo. W Accencie pełni rolę brand managera.

 

KAROLINA HALEJAK

Tę uśmiechniętą, piegowatą twarz zna pół kolarskiej Polski. Z wykształcenia jest handlowcem. Od dawna jeździ w MTB, trochę krócej na szosie. Dużo sama pisze, publikowała swoje artykuły na łamach wielu kolarskich magazynów. W Accencie jest szefową marketingu.

 

 

Tekst ukazał się w TOUR 3/2018

 

Jego wersję elektroniczną znajdziecie w eKiosk

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Translate »