Jechanie na kole Ricardo to zadanie karkołomne. Jest tak chudy, że nie zostawia chyba cienia. Tego dnia mam szczęście, to tylko coffee ride. Co nie przeszkadza mi sobie wyobrażać, jak musi wyglądać ucieczka w jego wykonaniu. Nieprzypadkowo ma na swoim koncie karierę zawodowca, a na emeryturze na przykład zwycięstwa w kultowych Granfondo La Fausto Coppi GFNY Granfondo New York.
Mam hobby. Wbrew pozorom to nie rower, a możliwości jakie daje. Gdy tylko trafiam w nowe miejsce staram się jak najwięcej zobaczyć w danej okolicy z użyciem dwóch kółek właśnie. Tak samo było tym razem, gdy wylądowałem w piemonckim Cuneo. To tu mieści się siedziba młodej włoskiej marki Officine Mattio, to tu produkowane są karbonowe ramy i składane rowery. I rośną jabłka, kiwi (!), kasztany i oczywiście wino. O firmie i jej rowerach przeczytacie więcej, a jak wygląda okolica? Bajecznie. Mam szczęście, szczyt Monte Viso (3841 m n.p.m.), tkwiący w logo marki, tego ranka widoczny jest jak na dłoni, choć często kryje się w chmurach. Jednocześnie mam tylko dwie godziny, muszą wystarczyć.
O samej firmie możecie więcej też przeczytać na stronie firmowej officinemattio.com
Col de Rates, Tarbena, Castell de Castells – to kolejne nazwy, któremu bacznie śledzącemu zasypany relacjami z Calpe rowerowy content nie są obce. Ja,...
Odpowiedź jest prosta - jeśli nie chcecie, by owoc waszej pracy przestał istnieć, to jedyna możliwa droga. Bez legalizacji zawsze może się zdarzyć, że...
Świat zwariował, podobnie jak przyroda. Węże i ropuchy wylazły na słońce, a my upalamy ścieżki jak szaleni miesiąc wcześniej niż zazwyczaj. I tylko śniegu...